Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dejmien3 z miasteczka Częstochowa. Mam przejechane 6298.41 kilometrów w tym 2150.26 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.97 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 11303 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dejmien3.bikestats.pl
  • DST 41.41km
  • Teren 25.00km
  • Czas 03:29
  • VAVG 11.89km/h
  • VMAX 57.00km/h
  • Sprzęt Kross Hexagon V5 PRO
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czantoria - Kiczory

Niedziela, 17 kwietnia 2011 · dodano: 18.04.2011 | Komentarze 2

Pomimo widoku z kamerek w górach zdecydowaliśmy się z Pawłem (Mrkura) wybrać w góry. Dołączył do nas na miejscu rdzenny ustronianin Andrzej z EMTB. Ruszamy z parkingu pod Czantorią rycerską ścieżką. Dość szybko nabieramy wysokość.

Podjazd Ścieżką Rycerską - dwaj rycerze, photo by Mrkura © Dejmien


Wkrótce okazuje się że warunki nie są takie bajeczne jakby się mogło wydawać. Większa część drogi to śnieg i błoto pośniegowe, wyjeżdżone tylko dwie koleiny, gdzie wyjechanie w śnieg kończy się zazwyczaj postojem. Podczas gdy walczymy o utrzymanie toru jazdy, Andrzej sobie spokojnie płynnie pomyka do góry na takim cacuszku:

Andrzejowa Regina pośród Beskidzkich łanów © Dejmien


Dalej na Czantorię... © Dejmien


Jakoś dopychamy/dojeżdżamy do "Chaty na Cantoryji", skąd droga jest lepsza (odśnieżona:). Trochę podjazdu i odpoczynek na Czantorii, po czym zbieramy się i lecimy w dół:

Trasa w dół z Czantorii w kierunku Soszowa © Dejmien


Zjazd dosyć stromy, pomimo stromizny niemalże nie używamy hamulców. Paweł o mały włos uniknął spotkania ze słupkiem granicznym a ja z małym drzewkiem. Po śniegu przychodzi czas na kamole i mega stromizne, kilka razy tak mi podrzuca dupe że mało nie zaliczam OTB

Zjazd z Czantorii, bez fulla to ciężka walka © Dejmien


Dalej zjazd jest już bardziej sprzyjający moim możliwościom i umiejętnościom.
Po drodze posiadówka pod schroniskiem "Na Soszowie"

Popas pod Soszowem © Dejmien


Po lekkiej regeneracji ruszamy dalej w kierunku Stożka. Plany był zjazd ze Stożka Małego ale warunki na tyle się poprawiły że decydujemy się pociągnąć dalej.

W kierunku Soszowa Wielkiego © Dejmien


Wielka Trójca w maseczkach błotnych © Dejmien


Naprzemiennie zdarzają się okresy dobrej nawierzchni i błotnisto-śniegowe. Zmusza to do ciągłej kontroli sytuacji. Podjazd na Stożek Wielki to większość wypychu. Prawie cały końcowy odcinek wjeżdża Andrzej, ja mogę tylko pomarzyć o tym. Kiedy widzę z jaką łatwością przychodzą mu kolejne metry, przekonuje się ostatecznie do wyższości fulla nad HT. Skoro on dał radę na takiej maszynie ze skokami po 150mm a ja nie dałem rady na HT ze 100mm to wnioski są dwa:
- fulle świetnie podjeżdżają, nawet te z większym skokiem
- jestem pipą
Wnioski na przyszłość wyciągnięte. A wspomniany podjazd wyglądał wówczas tak:

Podjazd na Stożek Wielki © Dejmien


Po dokulaniu się do schronu chwila posiadówki, jako że został już tylko zjazd. Paweł doświadcza tej rzekomej gościnności góralskiej:

Tak się kończą próby zdobycia wody u włodarzy schroniska © Dejmien


Widok ze Stożka Wielkiego © Dejmien


Ze Stożka ruszamy w dół czerwonym. Po drodze Kiczory. Zjazd jest bardzo fajny jednak na zjeździe przed samą przełęczą zaliczam glebę na niezłej prędkości - wzdłużna nierówność typu patyk.

Paweł na zjeździe. Obaj towrzysze byli dla mnie poza zasięgiem. © Dejmien


Chłopaki mają dobry wzrok © Dejmien


Maszyny odpoczywają przed zjazdem, moja zajechana totalnie:) © Dejmien


Ciekawy singielek do Wisły © Dejmien


300m po glebie. Jednak banan z gęby nie zszedł. © Dejmien


Końcowy zjazd do Wisły zrealizowaliśmy niebieskim szlakiem. Ten zjazd był naprawdę przyjemny i szybki, mogłem trochę się odprężyć bez obaw że za chwilę mogę przelecieć przez kierownicę.

Przyjemny zjazd do Wisły Głębce © Dejmien


Ogólnie wrażenia po wypadzie bardzo pozytywne, zajebista ekipa, świetna trasa, dużo walki ze sobą na śniegowych podjazdach i wypychach, jeszcze więcej walki na zjazdach o utrzymanie równowagi w mazi i na śliskich kamieniach, a także o jakakolwiek widoczność przy zjazdach po błocie z prędkościami rzędu 40km/h. Tak trudne warunki w beskidach zdarzyły mi się po raz pierwszy, ale jakoś przeżyłem. Tylko 1 gleba mieści się w granicy błędu;), dlatego zjazd do Ustronia odbywał się w dobrym nastroju.

Zjazd do Ustronia, zadowolone ryje © Dejmien





Komentarze
dejmien3
| 05:00 wtorek, 19 kwietnia 2011 | linkuj Lekko stłuczone i poobdzierane ale ważna że działało do końca:)
andrzejr76
| 22:45 poniedziałek, 18 kwietnia 2011 | linkuj Jak tam kolano? po glebie.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!