Info
Ten blog rowerowy prowadzi dejmien3 z miasteczka Częstochowa. Mam przejechane 6298.41 kilometrów w tym 2150.26 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.97 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 11303 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2011, Lipiec3 - 0
- 2011, Czerwiec6 - 4
- 2011, Maj9 - 0
- 2011, Kwiecień9 - 4
- 2011, Marzec8 - 0
- 2010, Listopad4 - 5
- 2010, Październik4 - 2
- 2010, Wrzesień7 - 2
- 2010, Sierpień6 - 2
- 2010, Lipiec8 - 0
- 2010, Czerwiec9 - 0
- 2010, Maj7 - 0
- 2010, Kwiecień8 - 2
- 2010, Marzec4 - 0
- DST 58.00km
- Teren 41.00km
- Czas 08:00
- VAVG 7.25km/h
- Sprzęt Kross Hexagon V5 PRO
- Aktywność Jazda na rowerze
Beskid Mały - Zakończenie sezonu górskiego.
Niedziela, 24 października 2010 · dodano: 06.11.2010 | Komentarze 2
Miazga. Tak, to słowo najlepiej opisuje cały wypad. Start w BB Leszczyny. Od razu atak na Łysą Górę czerwonym szlakiem. Trochę prowadzenia, więcej jazdy. Szlak w miarę ok. Dalej Łysa Przełęcz i czerwonym na Magurkę. Szlak przepiękny na rower. 100% w siodle. A w dół byłoby też zajebiście.
Roadway to heaven - czerwony na Magurkę
© Dejmien
Dalsza, podszczytowa partia z małą ilością błocka. Ale dzięki temu amortyzacja idealna. Mięciutko na Magurkę
© Dejmien
Na Magurce bez postoju. Śmigam od razu niebieskim na Czupel. Szlak cud miód i orzeszki. Po to się jeździ w Beskidy. Beskid Mały z Czupla
© Dejmien
Nie obyło się bez zdjęcia mnie zadowolonego (jeszcze).Na Czuplu (933m)
© Dejmien
To były jedne z ostatnich wesołych chwil tego dnia. Zjazd z Czupla do Przysłopu to jedne z najbardziej zmarnowanych 300m zjazdu w pionie. Dywan liści, telewizory, gałęzie... Nadmienię że prowadziłem jakieś 200m rower.Na łeb na szyję. Tylko dla kozaków.
© Dejmien
Dalej żółtym i zielonym do Czernichowa. Tu już większych zastrzeżeń nie mam, jedzie sie przyjemnie, trochę technicznych miejsc, ale bez tych popapranych liściorów. Już w samym Czernichowie kilka metrów przed asfaltem zaliczam pięknego dzwona bocznego. Z Czernichowa w kierunku Żaru
© Dejmien
Dalej moja trasa prowadziła niebieskim szlakiem przez Kościelec i Jaworzynę.
Przypuszczalnie 80% szlaku pchałem. Zjazd nie byłby też czymś szczególnie przyjemnym.Tak wyglądała moja droga przez mękę. Podejście na Kościelec
© Dejmien
Dopiero w Okolicach Jaworzyny można jako tako jechać. Kolejna świetna graniówka.Jaworzyna. Konkretny kawałek szlaku
© Dejmien
Dalej miałem jechać na Żar ale mi się pokiełbasiło w głowie i pojechałem na przełęcz Kocierska. Szybki zjazd na Targanicką i asfaltem do Porąbki.Przełęcz Targanicka. W tle Jawornica (830m)
© Dejmien
W Porąbce krótka regeneracja sił i dalej czerwonym szlakiem na Hrobaczą. Kolejny błąd tego dnia. Klasyczny scenariusz: większa część szlaku to podejście, dopiero parte okołoszczytowe można podjechać z małymi wyjątkami. Jako że rozpoczął się wyścig z czasem fot z tamtego rejonu nie posiadam:). Z Hrobaczej do przełęczy u Panienki zjazd bardzo fajowy i szybki. Dalej pchanko na Groniczki. Miałem już serdecznie dość tego dnia. Zjazd przez Gaiki i Czupel do Bielska. Już na samym końcu, na Czuplu skończył mi się klocek na przedzie:) Zmuszony byłem wymienić dziada bo hampla nie było wcale. To dopełniło mojego rozgoryczenia tego dnia:) Przy zjeździe asfaltem na PKP uzupełniłem plecak browarem, który ukoił moje skołatane tego dnia nerwy:)
I napij sie tutaj z takiego bidonu
© Dejmien
Komentarze